Bloga wspierają:
Gadu Gadu
środa, 7 stycznia 2009
Charlotten Grube 26 grudnia (night exploration)
To był moment, koło południa odpaliłem lapa i zagadałem do Mavericka. To był jego pomysł, żeby wieczorem iść na berga. Po 18 wyruszyliśmy pieszo w kierunku celu. Ne Redenie lekko wiał wiatr i prószył drobny śnieg. Pierwszy postój zrobiliśmy przy bramie wjazdowej na teren kopalni (za moich czasów w tym miejscu nawet szlabanu nie było) Na szczęście ogrodzenie stało tylko na drodze a dookoła były tylko pola, w budynku straży panowała głucha cisza. Po kilku minutach dotarliśmy do podnóża bergi:
Na drodze było widać ślady stóp i ślady motocykla. Po dojściu do samej bergi okazało się, że ktoś trenował na motocyklu wjazd na stromiznę.
Wspiąć się na górę można na 2 sposoby:
1. Iść drogą, którą wjeżdżają samochody ciężarowe z kamieniem (serpentynami)
2. Na skróty czyli prosto do celu
Po krótkiej dyskusji wybraliśmy drugi wariant. Berga jest bardzo stroma, u dołu jest wysypana drobnym kamieniem. Nie było wielkiego mrozu i czasami nogi grzęzły w tym rumoszu. Mniej więcej od połowy wspinaliśmy się po grubych kamieniach.
Na górze mogliśmy się poczuć niemal jak Przeczysty Młodzieniec z filmu Lecha Majewskiego pt."Angelus".
Przed nami roztaczała się nocna panorama, ozdobiona światłami ze świątecznych dekoracji:
Radoszowy:
Niewiadom:
Biertułtowy:
Po sesji fotograficznej przeszliśmy na drugą stronę hałdy, z widokiem na Rydułtowy.
Po drodze minęliśmy miejsce, gdzie hałda jeszcze dymiła. Dochodząc do zachodniego stoku ujrzeliśmy taki widok:
Rydułtowy by night:
Po ponad 3 godzinach wróciliśmy do domów
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2009
(15)
- ► października (1)
1 komentarz:
a kaj nasz dom?
Prześlij komentarz